poniedziałek, 8 czerwca 2015

sześć.

Nie wiem czego mi jeszcze potrzeba. Ilu granic, drogowskazów i ławek po drodze na dno. Daleko mi do siebie corazdalej. Przeżarły mnie doszczętnie wydarzenia ostatnich miesięcy i czuję się trochę bardziej niż wrak. Szpital. Milion małych szaleństw z jednym wielkim na czele. Szukam schronienia i  nie potrafię już o siebie zadbać. Lekarz wyraźnie powiedział: ''Proszę bardziej dbać o swoje zdrowie, to nie żarty''. Być może lubię igrać z życiem albo jestem małą złośnicą, która uwielbia robić na przekór, a sama ponosi największe szkody. To wszystko dzieje się mechanicznie, gdzieś poza mną, w przestrzeni nie do uchwycenia. Tylko nienawiść jest do skontrolowania i notoryczne zwiększanie jej wobec siebie. Nie mogę na siebie patrzeć. Nie wierzę w to, jak bardzo zmieniło się moje ciało, jak ja się zmieniłam, jak bardzo tłucze mi się po głowie przeświadczenie, że to co było już nigdy nie wróci. Łamię się w pół. Już tylko modlitwy o okruchy, małe kawałki i wiatr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz